Żółw i zając...
Myślę, że tytułowa historia jest wszystkim dobrze znana, mimo to przytoczę ją jeszcze raz i postaram się zawrzeć pewną analogię. Jaką? To się za chwilę okaże...
W pewnej wsi, gdzie mieszkały zwierzęta różnych gatunków - od myszy polnej przez koguta po krowę - mieszkał zając. Zając był bardzo pewny siebie - wywyższał się nad innych chwaląc się, że jest najszybszym zwierzęciem w okolicy. Mieszkańcy mieli jednak dosyć jego przechwałek i sprawili mu psikus - wysmarowali klamkę od jego drzwi miodem. Zając, chwytając za klamkę od drzwi od razu zrozumiał co się stało i wybuchł gniewem tak dużym, że żaden z mieszkańców ani myślał się przyznać, że brał w tym incydencie udział. Wokół krzyczącego zająca zebrał się już spory tłum, gdy nagle usłyszano głos.
- Zrobiliśmy to, ponieważ mamy dość Twojego zachowania!
Zapadła cisza, a tłum rozstąpił się przy osobie starego żółwia. Zając od razu do Niego doskoczył i zaczął się z Niego wyśmiewać i wytykać jego niedoskonałości, w tym nadszarpniętą zębem czasu skorupę. Żółw z kamienną twarzą odparł:
- W niczym nie jesteś lepszy ode mnie, ani od Nas wszystkich.
Zając wyprężył się i momentalnie zaproponował żółwiowi wyścig od jednego końca wsi do drugiego. - Ten kto wygra zostanie mianowany najszybszym zwierzęciem w wiosce... - odparł.
Żółw o dziwo zgodził się.
W dzień wyścigu przy głównej drodze, gdzie zaczynał się wyścig, zebrał się spory tłum. Obu zawodników stało na linii startu.
START!
Rozległ się głos sędziego. Zając popędził tak, że pył jeszcze długo unosił się nad ziemią. Gdy opadł, widzowie zamarli. Żółw nadal stał na starcie, spał! Wszyscy zaczęli go budzić, ten ocknął się i z odpowiednim dla żółwia tempem ruszył.
START!
Rozległ się głos sędziego. Zając popędził tak, że pył jeszcze długo unosił się nad ziemią. Gdy opadł, widzowie zamarli. Żółw nadal stał na starcie, spał! Wszyscy zaczęli go budzić, ten ocknął się i z odpowiednim dla żółwia tempem ruszył.
Zając w tym czasie był już w połowie drogi. Nie widząc za sobą konkurenta postanowił skorzystać z okazji i wstąpić do pobliskiej piekarni, zarządzanej przez starego misia. Gdy piekarz zobaczył zająca, zdziwił się mocno i zapytał go dlaczego ten nie biegnie do mety, skoro wyścig trwa. Zając z wielką butą odparł:
- HAHA... Żółw jest tak słaby, że nawet jeśli teraz zrobię zakupy i zaniosę do swojej nory, nadal będę przed nim!
Jak powiedział, tak zrobił - kupił pełną torbę bułek, pączków, ciastek i popędził do domu. Odstawił torbę z wypiekami, a wracając na trasę zobaczył, że zza pagórka wychodzi żółw, który dopiero pokonał pierwszy zakręt. Zając wybuchł śmiechem przemieszanym z politowaniem i popędził w kierunku mety. Żółw nic na to nie odpowiedział.
- HAHA... Żółw jest tak słaby, że nawet jeśli teraz zrobię zakupy i zaniosę do swojej nory, nadal będę przed nim!
Jak powiedział, tak zrobił - kupił pełną torbę bułek, pączków, ciastek i popędził do domu. Odstawił torbę z wypiekami, a wracając na trasę zobaczył, że zza pagórka wychodzi żółw, który dopiero pokonał pierwszy zakręt. Zając wybuchł śmiechem przemieszanym z politowaniem i popędził w kierunku mety. Żółw nic na to nie odpowiedział.
Zając przyśpieszył tak bardzo, że w mgnieniu oka znalazł się w pobliżu końca trasy. Na horyzoncie było widać duży napis "META" a przy nim pokrzykujący tłum, sympatyzujący z zającem lub żółwiem. Odwrócił się ponownie, spostrzegł żółwia, który w tym momencie dopiero mijał jego norę. Sugerując się dużym dystansem, jaki dzielił obu zawodników oraz tempem z jakim poruszał się żółw, postanowił on wstąpić w odwiedziny do swojej koleżanki, również zająca, którą darzył szczególną sympatią. Oboje ucieszyli się na swój widok, a ta nie myśląc wiele, zaproponowała zającowi herbatę z poczęstunkiem. Czas mijał obojgu bardzo miło. Ciastek, które zjedzono w tym czasie, niesposób było zliczyć. Udali się oni na drzemkę, po której zając miał dokończyć wyścig.
Godziny mijały, a zawodników jak nie było na mecie, tak nie było. Tłum zaczął się już niecierpliwić, niektórzy byli zaniepokojeni i zaczynali myśleć, że na trasie mogło się stać coś niedobrego. Nagle na ostatniej prostej pojawiła się postać. TO BYŁ ŻÓŁW! Na mecie zapadła grobowa cisza - wszyscy byli zdziwieni tym, że to żółw jako pierwszy pojawia się na ostatniej prostej. Zaraz potem zwolennicy żółwia zaczęli głośno mu kibicować. Na tyle głośno, aby obudzić zająca, wypoczywającego w chatce znajomej, niedaleko linii mety. Po przebudzeniu wpadł w panikę. Zdał sobie sprawę, że zapomniał o wyścigu. Wybiegł z chatki, demolując drzwi i pół wnętrza. Biegł z całych sił, a na ostatniej prostej dostrzegł żółwia, którego od mety dzielił jeden krok. Zając tak bardzo spanikował, że zaczął biec jak nigdy w życiu. Niestety w tym wszystkim potknął się o własne nogi i koziołkując w stronę mety zatrzymał się na kilka centymetrów przed nią. W tej samej chwili żółw przekroczył linie i wygrał wyścig zostając najszybszym zwierzakiem w okolicy, przy akompaniamencie wiwatującego tłumu. Zając ze wstydu uciekł do swojej nory i nie wychodził z niej przez kilka dni.
Historia stara jak świat, a interpretacji jest wiele. Jak to odnosi się do tematyki bloga?
Wyobraźcie sobie zająca jako ignoranta, osobę o zerowej wiedzy, widzącą jedynie negatywne cechy - w tym wypadku to, że żółw jest powolny, stary, niezdarny, a dzięki zniszczonej skorupie jest jednym z najbrzydszych zwierząt w okolicy.
W postaci żółwia wyobraźcie sobie osobę niepełnosprawną - pełną niedoskonałości, jednak posiadającą umiejętności, które są głęboko w niej ukryte. Umiejętności, których wiele osób nie widzi, lub nie chce ich odkryć.
Faktem jest, że zając jest najszybszy, jest jednym z najładniejszych zwierząt. Posiadał też wiele cech złych jak pycha, nadmierna pewność siebie, a przede wszystkim ocenianie innych swoją miarą. Ocenił żółwia jako nieprzydatnego społeczności, bo nie jest ani ładny, ani szybki. Żółw w tej opowieści miał jednak cechę, które pomogły mu wygrać, a których nie miał zając - wytrwałość. Ta jedna rzecz wystarczyła, aby żółw cierpliwie zmierzał do celu i aby pokonać zająca. Co z tego, że zając pędzi z prędkością wiatru, skoro chodziło o wygranie wyścigu a nie bycie piekielnie szybkim?
Obecnie wiele osób postrzega osoby niepełnosprawne jako niezdarne, nieprzydatne, niepotrafiące same o siebie zadbać. W wielu tych sprawach mają rację. Dlaczego jednak te same osoby nie dostrzegają pozytywnych cech i umiejętności tych osób, tj. wytrwałość w realizacji swoich celów, uczynność i niesienie pomocy otoczeniu, staranność w wykonywaniu swoich zadań...
Zmierzam do tego, że osoby niepełnosprawne mają potencjał do tego, by być od Nas lepszymi. Wiele osób niepełnosprawnych jest lepszych ode mnie w umiejętnościach technicznych, które przydają się np. w stolarni. Jest wiele osób niepełnosprawnych, które potrafią gotować lepiej ode mnie, a w głowie mają zawartość wszystkich książek kucharskich z pobliskiej biblioteki. To, że ktoś nie umie liczyć w pamięci, ma problemy z pisaniem lub nie jest w stanie obronić się samemu przed społeczną nagonką nie oznacza, że taka osoba i jej życie są skazane na niepowodzenie. To, że teraz jesteś w czymś lepszy nie oznacza, że będzie tak cały czas. Być może robisz coś źle i nawet o tym nie wiesz...
Nie oceniajmy osób niepełnosprawnych swoją miarą, bo możemy zostać przez nich mocno zaskoczeni, przy okazji stając się obiektem niekoniecznie przyjemnych uwag.
Nie oceniajmy osób niepełnosprawnych swoją miarą, bo możemy zostać przez nich mocno zaskoczeni, przy okazji stając się obiektem niekoniecznie przyjemnych uwag.
Nie bądźmy zającem, a niepełnosprawnym pozwólmy w spokoju być zółwiem :)...
Dzięki i do usłyszenia.
M.
Komentarze
Prześlij komentarz